wtorek, 26 lutego 2008

Trzeba dać świadectwo

(tekst z 13.02.2008)

60 lat po śmierci Witolda Pileckiego, pamięć o nim powinna łączyć wszystkich. Nie tylko jego rodaków. Czy Europa zechce upamiętnić bohaterów zmagań z totalitaryzmem?

Dwudzieste stulecie przeszło do historii jako wiek totalitaryzmów i masowych zbrodni. Konflikty towarzyszą ludzkości od zarania, jednak nigdy wcześniej ludobójstwo nie było prowadzone na skalę przemysłową. Nigdy przedtem nie tworzono „fabryk śmierci” z całą ich precyzyjnie zaprojektowaną i udoskonalaną w trakcie funkcjonowania, infrastrukturą. Nigdy wcześniej człowieczeństwo nie zostało podeptane w takim stopniu. Dzisiaj, pomimo postmodernistycznej tendencji do kwestionowania znaczeń, a czasem nawet faktów, pamięć o złu „epoki pieców” stanowi istotny składnik wiedzy powszechnej. Jeśli kultywowanie owej pamięci ma mieć głębszy sens, współczesny człowiek nie powinien ignorować ludzkiej wielkości, która ujawniła się w dwudziestowiecznym piekle na ziemi. Jeśli doświadczenie zmagań ze złem XX stulecia nie ma pójść na marne, musimy wywiązać się z obowiązku oddania sprawiedliwości tym wszystkim, którzy mieli odwagę stawić czoła totalitaryzmom. W sposób szczególny obowiązek ów związany jest z przywróceniem pamięci o najmężniejszych. O tych, którzy za wierność ideałom człowieczeństwa zapłacili najwyższą cenę. Bez ich poświęcenia, zwycięstwo nie byłoby możliwe.

jesteśmy mimo wszystko
stróżami naszych braci


Wychodząc z takich przesłanek, rozpoczęliśmy w styczniu b.r. akcję pod hasłem „Przypomnijmy o Rotmistrzu”. Jej celem jest przywrócenie jednej z największych postaci nie tylko polskiej historii, należnego miejsca w świadomości współczesnych. I to nie tylko w świadomości rodaków ś.p. Rotmistrza. O Witoldzie Pileckim powinien sobie „przypomnieć” cały świat. O pamięć o nim powinni zadbać wszyscy ludzie dobrej woli. W sposób szczególny ci, którzy mają poczucie, że wolność możemy zawdzięczać takim bohaterom, jak Pilecki. Rok 2008, w którym mija 60 lat od sądowego mordu na Rotmistrzu oraz 65 lat od jego brawurowej ucieczki z KL Auschwitz, powinien stać się Rokiem Rotmistrza Pileckiego. I niekoniecznie na mocy oficjalnego rozporządzenia władz. Jakkolwiek wsparcie ze strony instytucji politycznych i samorządowych może się okazać cenne, inicjatywa w tej mierze leży po stronie społeczeństwa obywatelskiego. Każdy z nas jest w stanie przyczynić się do realizacji celów akcji „Przypomnijmy o Rotmistrzu”. A są one dwa. Po pierwsze należy upowszechnić tzw. „Raport Witolda” z 1945 r. Po drugie – wystarać się o silny lobbing na rzecz powstania zagranicznej superprodukcji filmowej opowiadającej losy „ochotnika do Auschwitz”.

niewiedza o zaginionych
podważa realność świata


Zachęcenie dużej, zagranicznej wytwórni do nakręcenia filmu pod (przyjętym roboczo) tytułem „Volunteer for Auschwitz” już na pierwszy rzut oka wydaje się sprawą trudną. Działania, które trzeba podjąć dla realizacji podobnego projektu, wymagają ogromnych nakładów. Tymczasem propagowanie „Raportu Witolda” może się odbywać przy pomocy środków znacznie mniej „bogatych”. W dobie coraz powszechniejszej dostępności Internetu, dotarcie do świadectwa ś.p. Rotmistrza nie przedstawia większych trudności. Konieczne będzie jednak umieszczenie w sieci www przekładów „Raportu Witolda” na języki obce. Bez tego trudno wyobrazić sobie, w jaki sposób mieszkańcy Europy, Ameryki, Azji itd. mieli by lepiej poznać opisany przez naszego Bohatera fragment historii Europy. Za tym, że zapoznać się z „Raportem Witolda” warto, przemawiają rozliczne racje. Na czele wypada wymienić wysokie walory etyczne przesłania „Raportu..”. Również w warstwie faktograficznej ów dokument, dla wielu – i to nie tylko niepolskich czytelników – może się okazać prawdziwą rewelacją. Trzeba bowiem zdać sobie sprawę, że okoliczności związane z uwięzieniem Witolda Pileckiego, jego pobytem w Auschwitz oraz ucieczką stanową prawdziwą białą plamę w pamięci współczesnych. Pamięć o bohaterach Związku Organizacji Wojskowej z każdym rokiem słabnie. W dzisiejszej Polsce wiele osób, szczególnie z pokolenia, które weszło w życie po 1989 r. nie zna nawet nazwiska twórcy siatki konspiracyjnej w KL Auschwitz. Na to nakłada się dająca o sobie znać w zagranicznych mediach, znieważająca godność Rotmistrza i jego kolegów, tendencja do przerzucania odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie na Polskę. Symbolem skali owego zjawiska jest uporczywe pojawianie się w światowych środkach masowego przekazu zwrotów „polskie obozy koncentracyjne”, „polskie obozy zagłady”. O złowrogich skutkach naszych zaniedbań świadczą również opowieści przewodników po Muzeum Auschwitz-Birkenau. Niejednokrotnie zdarzało im się odpowiadać zagranicznym turystom na pytanie: „Czy to z tych wieżyczek Polacy strzelali do więźniów?” Popularyzacja przekładów „Raportu Witolda” powinna pomóc odwrócić ów niepokojący trend.

musimy zatem wiedzieć
policzyć dokładnie


„Raport Witolda” powinien stać się lekturą obowiązkową mieszkańców globalnej wioski. Przede wszystkim ze względu na szacunek dla prawdy historycznej. Ale także z uwagi na przywołane wyżej ponadczasowe walory owego dokumentu. Humanistyczna perspektywa, w jakiej opisywaną rzeczywistość piekła na ziemi ujmuje Autor „Raportu..”, powinna być bliska także nam. Żyjemy wszak w epoce triumfu praw człowieka. Tym bardziej warto uzmysłowić sobie cenę, jaką niektórzy z naszych poprzedników zapłacili za ocalenie naszego świata. Jeśli dobro nabyte za cenę heroizmu bohaterów nie ma zostać roztrwonione, z tym większą pieczołowitością trzeba zadbać o takie elementy wspólnego dziedzictwa Europy, jak świadectwo rotmistrza Pileckiego. Na marginesie warto zauważyć, że „Raport Witolda” zasługuje na uwagę także ze względów formalnych. Charakterystyczna dla Autora rzeczowość zawodowego oficera, przywiązanie do konkretu, oszczędność komentarzy, świetny zmysł obserwacji i wrażliwość na szczegół, nadają jego dokumentowi rangę nieledwie dzieła literackiego. W rezultacie dramatyczne sceny prowokują do głębokiego namysłu nad sensem podstawowych ludzkich wartości. Na tle realiów, jakie panują w świecie idealnego zła, świecie w którym dobro jest skandalem i spotyka się z nieuchronną karą, najmniejsze przejawy dobrej woli „odcinają się” w sposób niezwykle jaskrawy. W kontekście stworzonym przez uwolnioną z pęt nienawiść i pogardę, umiłowanie wolności, braterstwo, honor, wytrwałość, miłosierdzie, męstwo i wiara nabierają wagi, której trudno doszukać się w abstrakcyjnych sformułowaniach rozmaitych deklaracji. Warto przy tym podkreślić, że nieświadomym punktem odniesienia Pileckiego – chrześcijanina i gorącego polskiego patrioty jest szacunek do człowieka. Do jego godności i niezbywalnych cech. Owa perspektywa pozwala we wspomnieniach z największego spośród stworzonych przez III Rzeszę „kombinatów śmierci”, oddać sprawiedliwość każdej z opisywanych postaci. Bez względu na jej narodowość i funkcję w ramach potwornej machiny. Jedne z najbardziej przejmujących fragmentów „Raportu..” to te, które przywołują sylwetkę podłego Polaka (Mieczysław Pańszczyk) i szlachetnego Niemca (Otto Küsel).

zawołać po imieniu
opatrzyć na drogę


W oku opisującego rzeczywistość Anus Mundi nie znać choćby najmniejszego odprysku diabelskiego lustra. Pilecki – o czym wiemy zarówno z „Raportu Witolda”, jak i świadectw tych, którzy go znali, wolny był od ukąszeń wszelkich odmian nacjonalizmu i ksenofobii. Ten patriota i człowiek głębokiej wiary – co podkreślają również jego dzieci - był uosobieniem wszystkiego, co najszlachetniejsze w naszej tradycji. W tradycji Polski i tradycji Europy. Witold Pilecki – potomek możnego rodu - nie miał w zwyczaju wywyższać się względem innych. O jego osobistej skromności zaświadczają liczne relacje. Nie raz przebija ona z kart „Raportu..”. Kryteria, wedle których Rotmistrz oceniał innych nie miały nic wspólnego z tym, co dziś kojarzone jest z wyznacznikiem przynależności do elit. Praca na rzecz dobra wspólnego miała w działalności więźnia nr 4859 sens zgoła odmienny niż ten, którym czasem uzasadniają swą postawę przedstawiciele klasy politycznej. Scenę, w której Witold Pilecki przywołuje „nielegalną” Wigilię 1941 w KL Auschwitz powinni dobrze przemyśleć nie tylko nasi parlamentarzyści. Apel, który kieruje do nas Autor w zakończeniu „Raportu Witolda” powinni sobie wziąć do serca nie tylko jego rodacy. Biografia Witolda Pileckiego – bohatera wojny 1920 r., 1939 r., twórcy ZOW, żołnierza Powstania Warszawskiego, oficera Polskich Sił Zbrojnych - stanowi również jeden z najbardziej wzniosłych przykładów trwałości etosu rycerskiego w kulturze Zachodu. Również troska o trwałość zdrowych korzeni naszej cywilizacji powinna nas motywować do wysiłków zmierzających do tego, aby świat przypomniał sobie czy – ściślej rzecz ujmując - dowiedział się o Rotmistrzu.

w (…) pierścień wierności

Akcja „Przypomnijmy o Rotmistrzu” jest pierwszą w tym roku tego typu inicjatywą społeczną. Do połowy lutego, czynnie zaangażowało się w nią kilkaset osób. Poparcie dla akcji zadeklarowało również blisko trzydzieści podmiotów instytucjonalnych. Osobiście zaproszenie do „przypominania o Rotmistrzu” skierowałem do ponad trzech tysięcy adresatów w Polsce i na całym świecie. Są wśród nich m.in. władze samorządowe, szkoły wyższe i średnie, fundacje, stowarzyszenia, organizacje zawodowe, placówki muzealne i oświatowe, wydawnictwa, media itd. Jeszcze w styczniu informację o akcji wraz z prośbą o deklarację poparcia przesłałem do najwyższych władz Rzeczypospolitej – Prezydenta oraz marszałków Sejmu i Senatu. Podjąłem również starania na rzecz zainteresowania akcją ministrów (oraz podległych im instytucji) Edukacji Narodowej, Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Obrony Narodowej. Być może zatem szanse, że niebawem „Raport Witolda” stanie się lekturą obowiązkową nie są do końca płonne. Także w polskiej szkole. Także w polskim wojsku.

25 maja - Europejski Dzień Bohaterów Zmagań z Totalitaryzmem?

W roku, w którym przypadają ważne rocznice związane z działalnością Witolda Pileckiego warto podjąć próbę nadania większego (tak pod względem merytorycznym, jak geograficznym i instytucjonalnym) oraz bardziej trwałego upamiętnienia ludzi, którzy w wieku XX ośmielili się stawić czoła totalitarnym tyraniom. Biografia ś.p. Rotmistrza stanowi w pewnym sensie apogeum i podsumowanie losów wielu pojedynczych osób. Oddanie sprawiedliwości i przywrócenie powszechnej świadomości Witolda Pileckiego może i powinno być związane z upamiętnieniem wszystkich innych bohaterów walk „za wolność waszą i naszą”. Chciałbym w tym miejscu podkreślić: chodzi o upamiętnienie nie tylko niewinnych ofiar, ale przede wszystkim tych, których stać było na heroizm rzucenia wyzwania złu. Heroizm okupiony nieraz najwyższą ceną.

Wychodząc z takich założeń w dniu 1 lutego b.r. wystosowałem oficjalny list do Hansa-Gerta Pötteringa, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Przytoczywszy podstawowe dane na temat Witolda Pileckiego zwróciłem się z prośbą o podjęcie działań na rzecz ustanowienia 25 maja – rocznicy śmierci Rotmistrza – Europejskim Dniem Bohaterów Zmagań z Totalitaryzmem. Wyraziłem przy tym nadzieję, że pan przewodniczący Pöttering zechce dopomóc w rozpropagowaniu „Raportu Witolda” wśród deputowanych do Parlamentu Europejskiego oraz wszystkich obywateli Unii. W tym również we wprowadzeniu tego dokumentu do kanonu lektur obowiązkowych w szkołach państw członkowskich. Osobne listy w tej sprawie wystosowałem do Kateriny Batzeli – Przewodniczącej Komisji Kultury i Edukacji Parlamentu Europejskiego, a także do Jose Manuela Barroso – Przewodniczącego Komisji Europejskiej i Jana Figel’a – Komisarza ds. Edukacji, Kultury, Kształcenia i Młodzieży Komisji Europejskiej.

Ufam, że z uwagi na ogromną wartość świadectwa Rotmistrza, przede wszystkim ze względu na etyczny uniwersalizm przesłania „Raportu Witolda”, wszyscy ludzie dobrej woli – w tym również przedstawiciele najwyższych władz Rzeczypospolitej Polskiej oraz Unii Europejskiej przychylnie potraktują moje propozycje i prośby. Ufam, że zechcą zrobić, co w ich mocy, by bohaterom zmagań z totalitarnym złem oddano należny hołd. Podtrzymywanie pamięci o najdzielniejszych z dzielnych, jest obowiązkiem nas wszystkich. Wierzę, że wolne narody Europy zechcą spłacić moralny dług tym spośród naszych poprzedników, którym w sposób szczególny wolność zawdzięczamy.


Powyższy tekst ukazał się na stronach internetowych Polskiego Radia. Zobacz:

Trzeba dać świadectwo (Polskie Radio 13.02.08)

Śródtytuły (z wyjątkiem ostatniego) pochodzą z wiersza „Pan Cogito o potrzebie ścisłości” Z.Herberta


***

Przesłanie Pana Cogito

Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy
a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie
strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych
strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy
czuwaj - kiedy światło na górach daje znak - wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę
powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku
a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku
idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów
Bądź wierny Idź


***

Zobacz także:

wiadomości ngo.pl
info STO
z Histmag.org
z Konflikty.pl
z forum Solidarności Walczącej
z Abcnet
z Historia i media
Obywatel
Muzeum AK
z Polskiego Radia
Opoka
Stosunki Międzynarodowe
Interaktywna Polska (przykład)

Przypomnijmy o Rotmistrzu (tekst z 19.01.2008)

Tekst "Przypomnijmy o Rotmistrzu" został opublikowany m.in. na forum Salon24.pl, 19.01.2008)

W sześćdziesiątą rocznicę sądowego mordu na Witoldzie Pileckim mamy obowiązek przywrócenia pamięci o jego Postaci. Taka jest idea rozpoczętej niedawno akcji. Do uczestnictwa w niej zaproszeni są wszyscy ludzie dobrej woli.

Zastanawiając się nad hasłem, które w sposób najpełniejszy oddało by sens podjętych działań, wybrałem imperatywną formę czasownika „przypominać”. I nie bez przyczyny. W ciągu ostatnich lat wielokrotnie miałem okazję przekonać się, że nazwisko ś.p. Rotmistrza wielu jego rodakom nie kojarzy się z niczym. W roku 2008 zdarza się spotkać absolwenta uniwersytetu, który nigdy nie słyszał o Witoldzie Pileckim.. Bez cienia przesady można stwierdzić, że ów Bohater jest „wielkim nieobecnym” w świadomości Polaków. A przecież dokonania żołnierza wojny 1920 r., wojny obronnej 1939, twórcy podziemnej organizacji w KL Auschwitz, uczestnika Powstania Warszawskiego i ofiary komunistycznego bezprawia, stawiają Witolda Pileckiego w rzędzie największych spośród wielkich.

I to nie tylko w skali historii Polski. Wartości, których obronie poświęcił życie Rotmistrz, mają charakter uniwersalny i ponadczasowy. Przeciętny Japończyk, Turek, Hindus, Norweg, czy Amerykanin doskonale rozumie, czym jest honor, wytrwałość, odwaga, poświęcenie oraz miłość ojczyzny. U progu trzeciego tysiąclecia od narodzenia Chrystusa, zwyczajni mieszkańcy globalnej wioski coraz lepiej zdają sobie również sprawę, że deficyt owych wartości pociąga za sobą trudne do oszacowania straty. Coraz częściej uświadamiamy sobie, że znaczna część problemów, z którymi się borykamy, w jakiejś mierze wynika również z zaniku heroicznego wymiaru życia. Także z tego względu Postać uosabiająca wszystko, co najszlachetniejsze w naszej tradycji, powinna stać się trwałym punktem odniesienia dla człowieka XXI w. Żeby tak się mogło stać, wszyscy musimy się zdobyć na wysiłek anamnezy. Musimy sobie i innym przypomnieć, że był wśród nas Człowiek takiego formatu. Musimy sobie uświadomić, że biografia Witolda Pileckiego w pewnym sensie stanowi apogeum i podsumowanie wielu polskich losów. Heroicznych losów, bezimiennych często, Polek i Polaków. Przywrócenie pamięci o Rotmistrzu będzie również wyrazem hołdu wobec wszystkich zapomnianych bohaterów zmagań ze złem XX wieku. Ideały, za które oddali życie, winniśmy ocalić również ze względu na przyszłe pokolenia. Oddanie sprawiedliwości poprzednikom jest wyrazem troski także o naszych następców. Jest wyrazem troski o trwałość fundamentów polskiej i europejskiej kultury. Jest przejawem troski o fundament człowieczeństwa.

Co w praktyce oznacza hasło „Przypomnijmy o Rotmistrzu”?

Po pierwsze żywię głębokie przekonanie, że tzw. „Raport Witolda” z 1945 r. powinien stać się lekturą obowiązkową. Zarówno w szkole, jak i poza nią. Ci, którzy już zapoznali się z relacją Rotmistrza z Auschwitz wiedzą, że chociaż często samym opisom odtwarzanej rzeczywistości trudno sprostać, wnioski, do jakich dochodzi Autor, a także przesłanie jego świadectwa godne są nawet najwyższego trudu. To właśnie etyczny uniwersalizm „Raportu Witolda”, skłonił mnie do przekonania, że ów dokument powinien być znany nie tylko w Ojczyźnie Rotmistrza. „Raport Witolda” powinni czytać wszyscy. (Przy okazji raz jeszcze polecam doskonałe opracowanie Adama Cyry pt. „Ochotnik do Auschwitz”.) Dlatego też powinniśmy jak najszybciej wystarać się o przetłumaczenie „Raportu Witolda” na języki obce i jego opublikowanie w Internecie. Mam nadzieję, że wśród osób zaangażowanych w akcję znajdą się wolontariusze, którzy pomogą w dokonaniu przekładów. Być może już teraz wśród czytających są osoby, które zechciały by przetłumaczyć fragmenty cytowane w moim tekście pt, „Kto wytrwa do końca”..(?) Tyle odnośnie pierwszego z celów naszej akcji.

Po wtóre, powinniśmy postarać się o silny lobbing względem poważnej, zagranicznej wytwórni filmowej. Sądzę, że zainteresowanie tematem Mela Gibsona jest możliwe. Nakręcenie superprodukcji na podstawie nieprawdopodobnych, a przy tym autentycznych (sic!) losów polskiego Bohatera, jest przecież „skazane” na sukces. Również w wymiarze ekonomicznym. Projekt, czy raczej pomysł projektu, któremu pozwoliłem sobie nadać roboczy tytuł „Volunteer for Auschwitz”, odpowiada potencjałowi i doświadczeniu twórcy „Braveheart”. Oczywiście nie zamierzam a priori przekreślać innych (niż Mel Gibson) opcji. Podstawową kwestią dla oceny każdej z nich jest wymóg absolutnej wierności scenariusza względem faktów. Mam nadzieję, że wszyscy zgodzą się, że biografii rotmistrza Pileckiego nie wolno „naginać” i „dopasowywać” do czyichkolwiek oczekiwań. Twórca „Związku Organizacji Wojskowej” w KL Auschwitz zasługuje również na to, by jego postać stała się głównym bohaterem zrealizowanego z rozmachem, filmowego eposu. Nie zaś jednym z elementów tła. Takie założenia przyświecały mi, kiedy pod koniec listopada ub. roku wysyłałem do wytwórni Icon krótkie dossier na temat Witolda Pileckiego. Jak słusznie zauważyli niektórzy komentatorzy, jeden list (choćby nawet był wysłany na kilka adresów), z pewnością nie wystarczy. Jeśli poważna wytwórnia miałaby serio zainteresować się produkcją wysokobudżetowego filmu, osadzonego w realiach II wojny światowej, z pewnością trzeba będzie, napisać w tej sprawie jeszcze nie jeden list. Ufam, że zechcą go podpisać wszyscy, którym bliska jest idea upamiętnienia Rotmistrza.

Początki naszej inicjatywy można uznać za obiecujące. Dla porządku przypomnę, że akcję „Przypomnijmy o Rotmistrzu” ogłosiłem 6 stycznia i ma ona trwać do końca bieżącego roku. Muszę przyznać, że jak dotąd odzew był nadspodziewanie dobry. Wielka w tym zasługa takich osób, jak Aleksandra Solarewicz, Liliana Sonik, Andrzej Pilecki, ks.Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Piotr Hlebowicz, Michał Chlipała, Stefan Mucha i Piotr Hańderek. Osoby te jako pierwsze nie tylko zadeklarowały wsparcie, ale również zadały sobie trud informowania innych. Wiem, że podjęły się tego również inne osoby. Wymieniam jedynie tych, którzy mi o tym wspomnieli i których tożsamość jest mi znana. Mnie osobiście udało się rozesłać zaproszenie do udziału w akcji do ponad tysiąca sześciuset adresatów na całym świecie. Dotychczasowe wyrazy wsparcia (czego dowodem załączona poniżej lista instytucji) nie tylko napawają optymizmem, ale również świadczą o wielkiej potrzebie przywrócenia postaci Witolda Pileckiego naszej powszechnej świadomości. Potwierdzają to również napływające do mnie maile. Wszystkim, którzy do tej pory zechcieli się włączyć w przypominanie - sobie i innym - o Rotmistrzu, dedykuję fragment listu, jaki otrzymałem od prof.Jerzego Ombacha, matematyka z Uniwersytetu Jagiellońskiego: „Rtm.Pilecki to jeden z wielu zapomnianych prawdziwych bohaterów i bardzo dobrze, że są ludzie, którzy myślą o upamiętnieniu tej postaci.”

Świadectwo ochotniczego więźnia Auschwitz powinno być znane wszystkim rodakom Rotmistrza. Równie dobrze, jak data bitwy pod Grunwaldem czy wybuchu II wojny światowej. Spore nadzieje odnośnie popularyzacji biografii rtm.Pileckiego (przede wszystkim wśród młodego pokolenia), pokładam w artystach. Jak się dowiedziałem, znajomych plastyków zachęcił w moim imieniu do tematu nasz „kulturowy rębajło” Lach (niestety nie znam imienia). Oby już wkrótce na półkach księgarskich pojawiły się komiksy o Witoldzie Pileckim. Oby w księgarniach Berlina, Paryża, Nowego Jorku, Londynu, Moskwy i Tel-Awiwu można było nabyć ich przetłumaczone wersje. Nie zapominajmy, że w ostatnich latach coraz więcej naszych bliższych i dalszych sąsiadów, interesuje się nie tylko tanim piwem na krakowskim Rynku, ale i wspaniałą, choć często tragiczną historią naszego kraju. Żywię nadzieję, że przy okazji naszej akcji niejednego z zagranicznych studentów, doktorantów, filmowców (sic!) i innych „poszukiwaczy tematów”, uda się zainteresować postacią Rotmistrza. Tym bardziej my sami powinniśmy rozpocząć pracę u podstaw. Dla upamiętnienia świadectwa Witolda Pileckiego liczy się każdy, choćby najdrobniejszy gest. Obecnie bowiem mamy do czynienia z sytuacją, gdy - o czym w mailu pisze Michał Rżysko - nawet mieszkańcy ursynowskiej ulicy noszącej imię Rotmistrza „nie są w stanie powiedzieć czegoś więcej o jednym z naszych największych bohaterów.”

Podkreślam jeszcze raz: akcja ma charakter otwarty. Zarówno w sensie podmiotowym - zaproszone są wszystkie osoby i instytucje, którym idea wydaje się bliska. Ale także w sensie merytorycznym. Wspólne starania na rzecz realizacji dwóch najważniejszych celów akcji – upowszechnienia „Raportu Witolda” i doprowadzenia do powstania filmowej superprodukcji, nie znajdują się przecież w konkurencji z inicjatywami, które także zakładają popularyzowanie postaci Rotmistrza. Liczy się każdy głos. I każda, choćby najdrobniejsza, inicjatywa. Z pewnością wysiłki będę skuteczniejsze, jeśli połączymy siły. Jeśli przynajmniej będziemy się wzajemnie informować o nowinach.

W tym kontekście z radością powitałem propozycję, z jaką wystąpił Stefan Mucha, szef londyńskiego wydawnictwa Aquila Polonica Ltd. Według niego warto byłoby także podjąć starania na rzecz realizacji filmu dokumentalnego o Witoldzie Pileckim. Na przykład pod auspicjami telewizyjnego History Chanel, albo Discovery. Jak dotąd nie powstał przecież ani jeden przeznaczony dla widza anglojęzycznego dokument na temat twórcy organizacji podziemnej w KL Auschwitz. Co więcej, na produkcję fabularnej superprodukcji w stylu kina akcji, trzeba wyłożyć parę milionów dolarów. Tymczasem koszty związane z powstaniem filmu dokumentalnego zamykają się w kwocie „zaledwie” kilkuset tysięcy USD. Na marginesie omawiania tego pomysłu pan Mucha podzielił się ze mną ciekawą informacją. Jego nieżyjący już znajomy, Józef Garliński – nota bene kolega Witolda Pileckiego z Auschwitz, a także autor książki „Oświęcim walczący”, swego czasu zaproponował dużej amerykańskiej wytwórni nakręcenie filmu o Rotmistrzu. Negocjacje były o krok od sukcesu. Potencjalny producent postawił jednak warunek: Witold Pilecki musi zostać przedstawiony jako Żyd. W rezultacie braku zgody, projekt spalił na panewce.

Jak zauważył pan Andrzej Pilecki, postać jego świętej pamięci Ojca jest mało znana i pamięć o niej powoli przebija się przez nawałę spraw bieżących. W sposób szczególny słowa te można odnieść do mediów. Dlatego tym bardziej powinniśmy działać „oddolnie”. Za pomocą „środków ubogich”. To one rodzą największe dobro i są szkołą prawdziwego patriotyzmu. Wszystkim, którzy do tej pory wykazali tę dozę odwagi, jakiej potrzeba do włączenia się w naszą inicjatywę, raz jeszcze z serca dziękuję. Wobec pozostałych zaproszenie ponawiam.

Tym zaś, którym się wydaje, że cele naszej akcji są jednak zbyt ambitne, chciałbym zadać dwa pytania. Czy jesteście absolutnie pewni, że realizacja powyżej zarysowanych celów przerasta możliwości obecnego pokolenia Polaków? I jak to wyzwanie ma się do tych, które tyle razy w swoim życiu podejmował nasz Bohater?

Przypomnijmy o Rotmistrzu. Wszystkim.

Zobacz także:

tekst i dyskusja w S24

"Volunteer for Auschwitz" (tekst z 6.01.2008)

(Tekst pt."Volunteer for Auschwitz" został opublikowany na forum Salon24.pl 6 stycznia 2008)

Czy postacią Witolda Pileckiego zainteresuje się Mel Gibson? Czy polskie, amerykańskie, europejskie, żydowskie instytucje i środowiska zechcą zadbać o pamięć o Rotmistrzu?

Jak wspomniałem ostatnio, w listopadzie ub. roku przesłałem do wytwórni filmowej Icon dossier na temat rotmistrza Witolda Pileckiego. Jeśli do tej pory Mel Gibson nie słyszał o ś.p. Rotmistrzu, spodziewam się, że informacje zawarte m. in. tu:

http://en.wikipedia.org/wiki/Witold_Pilecki

http://www.polishresistance-ak.org/14%20Article.htm

http://www.eurotrib.com/story/2005/12/13/224359/08

...zachęcą twórcę „Braveheart” do przyjrzenia się bliżej postaci bohaterskiego Polaka. Podejrzewam, że filmowiec, któremu nieobce są pytania o fundamenty chrześcijaństwa („Pasja”), miłość ojczyzny („Patriota”) i kondycję cywilizacji chylącej się ku upadkowi („Apocalypto”); człowiek który odniósł ogromny sukces wcielając się w rolę bohaterów kina akcji (np. Riggs z „Zabójczej broni”); byłby w stanie poradzić sobie z niemożnością, jaka niweczy najlepsze nawet intencje mistrzów kina III i IV RP.

Poza tym świadectwo życia ś.p. Rotmistrza zasługuje na szersze audytorium. Jego postać powinna być rozpoznawalna nie tylko wśród nas, którzy tak wiele mu zawdzięczamy. Odwaga, honor, poświęcenie, męstwo i chrześcijańska miłość bliźniego to wartości wciąż bliskie milionom mieszkańców globalnej wioski.

Przywrócenie pamięci o dokonaniach Witolda Pileckiego powinno być także troską oficjalnych instytucji. Spodziewam się, że nie tylko Muzeum Powstania Warszawskiego, Instytut Pamięci Narodowej i Muzeum Armii Krajowej (które poinformowałem o inicjatywie), ale także Prezydent RP, ministrowie Obrony Narodowej, Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Edukacji Narodowej mogliby użyć w tej sprawie swoich wpływów. Sądzę również, że naszym sojusznikom – tym z czasów II wojny światowej, jak i tym współczesnym – oddanie czci Rotmistrzowi powinno być drogie.

Wysiłki na rzecz upamiętnienia ochotniczego więźnia Auschwitz powinni, jak sądzę, wesprzeć przedstawiciele wspólnot, które mają szczególny dług honorowy względem ś.p. Witolda Pileckiego – Izrael i środowiska żydowskie oraz Republika Federalna Niemiec.

Mam wrażenie, że stosunek do jednego z największych Bohaterów nie tylko polskiej historii stanowić będzie probierz rzeczywistych – nie tylko tych deklarowanych – wartości podstawowych Zachodu.

Zobacz także dyskusję:

http://mementomori.salon24.pl/55086,index.html