Akcja społeczna, którą zainaugurowaliśmy ponad rok temu zaczyna przynosić owoce. Ponieważ do osiągnięcia celów jeszcze daleko, nie ma powodu by spocząć na laurach.
Zanim poinformuję o ważnych faktach, mam zaszczyt zaprosić na uroczystą Mszę Św. za duszę ś.p. rtm.Witolda Pileckiego w niedzielę, 25 stycznia 2009 r., godz.9.00 w Katedrze Wawelskiej. Mszę w języku łacińskim przed ołtarzem Św. Stanisława Biskupa i Męczennika, podczas której będziemy się modlić o beatyfikację Bohatera z Auschwitz, odprawią ks.dr hab. Jacek Urban z parafii archikatedralnej na Wawelu, ks. prałat płk dr Stanisław Gulak - dziekan Dekanatu Wojsk Specjalnych w Krakowie, o. Jerzy Pająk – kapelan Armii Krajowej i Sybiraków oraz ks.Jarosław Król - kapelan stowarzyszenia Polski Klub Kawaleryjski. Po zakończeniu mszy złożymy kwiaty pod Krzyżem Katyńskim u stóp Wawelu. Następnie, będzie jak sądzę okazja o naszym przypominaniu o Rotmistrzu porozmawiać przy filiżance kawy.
I
Udział w wawelskiej uroczystości potwierdziło wiele instytucji i środowisk. Są wśród nich weterani Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych i Batalionów Chłopskich. Jest Muzeum Armii Krajowej, Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej, Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”, stowarzyszenia Szwadron Niepołomice oraz Polski Klub Kawaleryjski. Nie zabraknie przedstawicieli 2 Korpusu Zmechanizowanego im. gen.Władysława Andersa, Małopolskiego Kuratora Oświaty, Rady Miasta Krakowa, Prezydenta Miasta Krakowa, Rady Izby Notarialnej w Krakowie, Okręgowej Rady Adwokackiej w Krakowie, Małopolskiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych, Straży Miejskiej Miasta Krakowa, NSZZ „Solidarność”, Małopolskiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości, Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi, Stowarzyszenia KoLiber, Towarzystwa Michała Archanioła, krakowskich duszpasterstw akademickich i zgromadzeń zakonnych, a także małopolskich samorządowców. W połowie grudnia 2008 r. zaproszenie wysłałem również do polskich posłów do Parlamentu Europejskiego. O planowanym wydarzeniu zostały poinformowane internetowe fora dyskusyjne oraz lokalne i centralne media. 11 stycznia b.r. zapowiedź wawelskich uroczystości zamieścił serwis Katolickiej Agencji Informacyjnej. Za pośrednictwem krakowskiego Kuratorium zaproszenie dotarło do dyrektorów szkół podległych Małopolskiemu Kuratorowi Oświaty. Zaproszenia skierowałem także do Prezydenta RP, Prezesa Rady Ministrów, marszałków Sejmu i Senatu, ministrów Obrony i Edukacji Narodowej, szefów klubów parlamentarnych i krakowskiego Korpusu dyplomatycznego. Zaproszenie otrzymał Instytut Pamięci Narodowej, a także zarządy klubów sportowych Wisła Kraków, Cracovia i Hutnik. Jak mnie poinformowano w sekretariacie Sądu Okręgowego, z polecenia Prezes SSO Mai Rymar, zaproszenie na mszę za duszę Rotmistrza zostało przekazane wszystkim pracownikom Sądu Okręgowego w Krakowie. Rzecznik Praw Obywatelskich, który nb. od miesięcy moralnie wspiera akcję „Przypomnijmy o Rotmistrzu”, nie mogąc uczestniczyć w uroczystościach zapewnił, iż myślami będzie nam towarzyszył. Podobne zapewnienia otrzymałem od rozsianych po świecie rodaków.
II
W rok od zainaugurowania naszej akcji społecznej wiele kwestii wciąż pozostaje otwartych. Niektóre wszakże doczekały się odpowiedzi. Uczestnik zamieszkały w USA pytał mnie jakiś czas temu, czy zaproponowany przez nas projekt unijnego święta, nie został odłożony ad calendas graecas. Spieszę poinformować, że na szczęście sprawa rozwija się pomyślnie. Po wystąpieniu Hanny Foltyn-Kubickiej w dniu 1 września 2008 r. na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego, polscy eurodeputowani nie zaprzestali aktywności. Jej wyrazem przygotowany pod koniec zeszłego roku, propagowany obecnie w tłumaczeniu angielskim, projekt rezolucji w sprawie ustanowienia 25 maja świętem Bohaterów Zmagań z Totalitaryzmem:
Po 25 stycznia 2009 r. ów projekt ma zostać oficjalnie zaprezentowany na forum PE. Jakie będą efekty, zależy przede wszystkim od skuteczności naszych przedstawicieli w Brukseli. O tym, że grunt mają przygotowany świadczy m. in. korespondencja i publikacje sprzed kilku miesięcy:
"Dziennik" z 8 maja 2008 r.:
III
Tymczasem skierowana do Papieża Benedykta XVI prośba o rozważenie beatyfikacji rtm.Witolda Pileckiego (szczegóły w poprzednim tekście), spotkała się ze sporym rezonansem. O idei wyniesienia na ołtarze „chrześcijańskiego rycerza XX w.” miałem okazję rozmawiać z wieloma osobami. Szczególne zainteresowanie temat wzbudził wśród duchownych. Zdecydowanym zwolennikiem beatyfikacji rtm.Witolda Pileckiego okazał się ks. Janusz Stokłosa, proboszcz parafii Św.Józefa Oblubieńca w Jaworzynie Śląskiej. Aprobatę wyrazili kapelani Wojska Polskiego. Wśród nich ks. kmdr. ppor. Adam Bazylewicz, proboszcz parafii pw. Błogosławionego Władysława Miegonia w Świnoujściu, ks. kpt. Rafał Kaproń, proboszcz parafii garnizonowej pw.Św.Jana Bosko w Głogowie i ks.prałat płk dr Stanisław Gulak, dziekan Dekanatu Wojsk Specjalnych i proboszcz kościoła garnizonowego pw. Św.Agnieszki w Krakowie. Ks. kmdr por. Zbigniew Rećko, kapelan Garnizonu Białystok napisał:„(…) Bez wątpienia [rtm. Witold Pilecki] to postać niezwykła, a zarazem czytelny oraz wyrazisty wzór i katolika i patrioty. W moim osobistym przeświadczeniu rotmistrz Pilecki po ziemskiej pielgrzymce naznaczonej życiem - służbą (tak Ojczyźnie, jak i swej rodzinie), walką - cierpieniem i ofiarą krwi dotarł do „domu Ojca”, a jego osobę wspominamy tak jak wielu innych w dniu 1 listopada w uroczystość Wszystkich Świętych.” Z kolei ks. płk Sławomir Niewęgłowski, proboszcz kościoła garnizonowego w Lublinie zauważył, że osobiste przekonanie każdego z nas nie musi przekładać się na rychłe wszczęcie procedur kościelnych. Przypominając postać pochowanej na Wawelu Św. Jadwigi – Króla Polski, czczonej jako błogosławiona przez okres kilku stuleci, ks. płk Niewęgłowski wyraził przekonanie, że jeśli Opatrzność zechce, aby Kościół postawił nam rotmistrza Pileckiego za wzór, z pewnością otrzymamy od Niej znak. Najważniejsze zdaniem lubelskiego kapelana jest to, aby jak największej rzeszy osób, przede wszystkim młodzieży, uświadomić czym był patriotyzm rtm. Pileckiego. Podobnie wypowiedzieli się znani duszpasterze: o.Jerzy Pająk OFM Cap, o.prof.Jan Andrzej Kłoczowski OP oraz ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Wspominając casus Romualda Traugutta, duszpasterz polskich Ormian nie krył jednak sceptycyzmu względem spodziewanego stosunku hierarchów Kościoła do beatyfikacji wojskowego. Jak zauważył ks.Isakowicz-Zaleski trudno wróżyć powodzenie projektowi wyniesienia na ołtarze zamordowanego przez komunistów Bohatera z Auschwitz w sytuacji, gdy polscy biskupi z niechęcią odnoszą się nawet do starań na rzecz beatyfikacji polskich księży – ofiar ludobójstwa na Wołyniu w 1943 r. Sceptyczny wobec zdolności poruszenia kościelnych procedur jest także o.Jan Andrzej Kłoczowski. Podobnie jak o.Jerzy Pająk oraz cytowani księża kapelani; znany krakowski dominikanin wyraził głębokie przekonanie o świętości człowieka, który oddał życie za Ojczyznę. Odwołując się do przykładu św. Maksymiliana Marii Kolbe, który, przypomnijmy, został beatyfikowany jako wyznawca, kanonizowany zaś jako męczennik, o.Kłoczowski zaznaczył, że gdy chodzi ewentualne wszczęcie, a potem przebieg procesu beatyfikacyjnego, nie można przesądzać żadnego wariantu rozwoju sytuacji. Jak powiada nadzwyczaj w tym kontekście trafne niemieckie przysłowie: w sądzie i na morzu wszystko w ręku Boga.
Warto na marginesie zauważyć, że wbrew pozorom Kościół katolicki nie wyklucza stawiania za wzór tych spośród świadków Chrystusa, którzy byli żołnierzami. Dotyczy to nie tylko postaci na poły legendarnych, takich jak św.Marcin z Tours. Skoro w opinii wielu – w tym także specjalistów prawa kanonicznego - wśród oficjalnie uznanych przez Kościół świętych jest miejsce dla Ottona Schimka, austriackiego żołnierza Wehrmachtu, rozstrzelanego za odmowę udziału w egzekucji polskich cywilów, wolno mieć chyba nadzieję, że biskupi i kanoniści zechcą zastanowić się i nad świadectwem polskiego Bohatera - Męczennika totalitaryzmów.
IV
I od nas - uczestników akcji „Przypomnijmy o Rotmistrzu” wiele w tej mierze zależy. Każdy, kto uświadomił sobie skalę dokonań Witolda Pileckiego – rycerza i naśladowcy Chrystusa – może przyczynić się do zaistnienia kultu jego postaci. Dlatego, o czym w ciągu ostatniego roku wspominałem wielokrotnie, tak ważne jest wydobycie rtm.Pileckiego z powszechnej niepamięci. Temu w wymiarze globalnym służy promowanie przez nas od 25.05.2008 angielskiego przekładu „Raportu Witolda”. Fakt, że zamieszczony w Internecie „Witold’s Report” wzbudza coraz większe zainteresowanie i to także wśród osób nie związanych z Polską, napawa radością. Warto powtórzyć, że już na przełomie maja i czerwca link do angielskiego tłumaczenia „Raportu Witolda” oraz zaproszenie do akcji „Let’s Reminisce About Witold Pilecki” („Przypomnijmy o Rotmistrzu”) przesłałem nie tylko do niepolskich deputowanych do Parlamentu Europejskiego i urzędników unijnych, ale także do redakcji mediów na całym świecie. Wziąwszy pod uwagę fakt, że od pół roku linki do strony witoldsreport.blogspot.com znajdują się także w różnojęzycznych wersjach Wikipedii (i to pomimo wysiłków osób, które robią co w ich mocy, aby akcji „Przypomnijmy o Rotmistrzu” zaszkodzić), nie da się uczciwie twierdzić, że świadectwo twórcy Związku Organizacji Wojskowej pozostaje dla świata niedostępne. Jeśli zatem w przyszłości znów usłyszymy o publikacjach w zagranicznej prasie, zawierających określenia typu: „polskie obozy koncentracyjne”, pamiętajmy, że ich autorzy mają na wyciągnięcie ręki angielski „Raport Witolda”, a ich redakcje już w połowie 2008 r. zostały o tym poinformowane. Wspominam o tym również w kontekście zlekceważonego swego czasu, a podpisanego przez ponad sto osób z całego świata wniosku Fundacji Paradis Judaeorum do minister SZ Anny Fotygi o podjęcie zdecydowanej akcji prawnej wobec paszkwilu w „El Pais”. Wspominam o tym w kontekście niedawnego wybryku niemieckiej „Die Welt”, która obóz zagłady na Majdanku nazwała „polskim”. Jeśli nie chcemy, aby w światowych mediach bezkarnie pojawiały się publikacje urągające prawdzie historycznej, wypada postarać się zarówno o rozpropagowanie takich dokumentów, jak „Raport Witolda”, jak i o wytaczanie powództw autorom i wydawcom dopuszczającym się zniewag pod adresem polskich ofiar.
V
Od dawna zabiegałem o moralne wsparcie dla naszej inicjatywy ze strony rektorów szkół wyższych. Niestety, tylko nieliczni byli łaskawi odpowiedzieć na zaproszenie do akcji „Przypomnijmy o Rotmistrzu”. Latem ub. r. pocztówki z hasłem naszej akcji zostały przesłane do ponad siedemdziesięciu rektorów szkół wyższych na terenie całego kraju. Z pewnym żalem odnotowuję, iż wśród ponad dwudziestu uczelni położonych na terenie Krakowa, do których zwracałem się z zaproszeniem, ani jedna nie zechciała włączyć się w nasze „przypominanie o Rotmistrzu”. Nie znaczy to, że pocztówki z wizerunkiem Rotmistrza, które rozsyłałem na cały świat, z jakichś przyczyn ginęły akurat w czeluściach sekretariatów rektorów. Dowodem email nadesłany 7.X.08 przez sekretariat Rektora Politechniki Krakowskiej, w którym czytamy:„W imieniu JM Rektora Politechniki Krakowskiej prof.Kazimierza Furtaka informuję, że kartka z wizerunkiem Rotmistrza W.Pileckiego wpłynęła na PK i Pan Rektor miał możliwość się z nią zapoznać. Podjętą przez Państwa akcję uważa za cenną i życzy Państwu wytrwałości i sukcesów w realizacji podjętej inicjatywy.” Niestety w trakcie dalszej korespondencji nie udało mi się zachęcić władz tej uczelni do poinformowania studentów o jubileuszach związanych z rtm.Pileckim i/lub o naszej akcji społecznej. Brak jakiejkolwiek reakcji ze strony pozostałych – łącznie ponad sześćdziesięciu - adresatów sugeruje, że inni rektorzy uznali temat za nieistotny, bądź niewart mobilizowania społeczności akademickiej. Dla przykładu, prof. Leszek Pacholski, rektor UWr już w lutym 2008 r. pisał: „Mam wiele szacunku dla rtm. Witolda Pileckiego. Wyrok na niego został anulowany w 1990 roku, a on sam odznaczony pośmiertnie Orderem Orła Białego. Jest to więc postać znana i szanowana.” Stwierdzenie, że dzięki anulowaniu wyroku orzeczonego względem Rotmistrza oraz pośmiertnemu odznaczeniu Bohatera najwyższym polskim orderem, ś.p. Witold Pilecki jest dziś postacią znaną dowodzi słabego rozeznania prof.Pacholskiego w realiach. Oczywiście jeśli akurat w Uniwersytecie Wrocławskim pamięć o rtm.Pileckim jest powszechna i w przywracanie jej specjalnie angażować się nie trzeba, wypada prof.Pacholskiemu powinszować owego stanu rzeczy. Być może i pod tym względem Wrocław stanowi na mapie kraju chwalebny wyjątek.
Jeszcze w lutym 2008 r. na moje zaproszenie odpowiedział także prof. Wiesław Andrzej Kamiński, rektor Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Deklarując przychylność, Jego Magnificencja wyraźnie zastrzegł: „Deklaracja obejmuje oczywiście moje prywatne i osobiste poparcie dla tej konkretnej inicjatywy. Nie mam upoważnienia do wyrażania poparcia przez Uniwersytet. Takie wymagałoby uruchomienia oficjalnych procedur. Dodam, że jedyną formą byłaby uchwała Senatu. Jednak jego kompetencje dotyczą raczej wyrażania opinii o sprawach natury ogólnej, a nie szczegółowych, jak w tym przypadku.” Mając na uwadze owe przykłady, z tym większą radością powitałem listy od następujących szkół wyższych:
We wrześniu 2008 r. otrzymałem również emaile od Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku oraz Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. Dorota Dadas napisała: „Z polecenia JM Rektora Prof. dra hab. Adama Koseskiego serdecznie dziękuję za zaproszenie do wzięcia udziału w akcji społecznej "Przypomnijmy o rotmistrzu". Akademia Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku w pełni popiera tę szczytną inicjatywę.” W mailu od podinsp. Anny Galant z Centrum Szkolenia Policji w Legionowie, czytamy: „(…)chociaż w głębi serca wspieramy Pańską akcję, jednak nasze możliwości czynnego uczestniczenia w takich przedsięwzięciach są określone przepisami resortowymi, które musimy respektować.”
Być może zatem są nie bezpodstawna jest nadzieja, że przynajmniej wśród profesorów i absolwentów Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych, Uniwersytetu Łódzkiego, Szkoły Głównej Służby Pożarniczej, Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora, Wojskowej Akademii Technicznej i Centrum Szkolenia Policji trudniej będzie spotkać ludzi, którzy nigdy nie słyszeli o rtm.Witoldzie Pileckim, którzy nigdy nie czytali jego Raportu. Jest to tym cenniejsze, że skala zaniedbań w powszechnej edukacji historycznej osiągnęła rozmiary zastraszające. Wielu z czytelników zapewne przypomina sobie ową sondę uliczną przeprowadzoną 17.IX.2008 przez dziennikarzy jednego z telewizyjnych programów informacyjnych przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego. Okazało się wówczas, że nawet wśród studentów tej uczelni są osoby, którym data 17 września z niczym się nie kojarzy.
VI
Niestety, co stwierdzam z doświadczenia ostatnich lat i ostatnich miesięcy, wbrew opiniom niektórych luminarzy polskiej nauki, rtm.Witold Pilecki wciąż pozostaje dla większości Polaków kimś nieznanym. Szczęśliwie, wielu rodakom w kraju i za granicą zależy na zmianie tego stanu rzeczy. Z tego względu tak bardzo cieszy odzew, jaki na zaproszenie do akcji „Przypomnijmy o Rotmistrzu” otrzymałem ze strony przedstawicieli samorządu terytorialnego, a także pojedynczych osób, które pomimo własnych obowiązków, znalazły czas na włączenie się przypominanie o Rotmistrzu. Nie sposób wymienić w tym miejscu wszystkich (część nazwisk wspomniałem w poprzednich tekstach), ale dzięki zaangażowaniu takich osób, jak Jerzy Jesionowski z Jaworzyny Śląskiej, czy Wojciech Oleksy z Olkusza, Bohater z Auschwitz staje się kimś bliskim również społecznościom lokalnym. To dzięki takim jak oni, już wkrótce niejedna ulica lub plac, albo szkoła może otrzymać imię Rotmistrza Witolda Pileckiego. Tym bardziej jest to prawdopodobne, że sugestie w tym zakresie trafiają na podatny grunt wśród przedstawicieli władz. Przekonują o tym rozmowy telefoniczne, które w ciągu ostatnich miesięcy odbyłem m. in. z Dariuszem Rzepką – burmistrzem Miasta i Gminy Olkusz, Wojciechem Kręglewskim i Norbertem Napierajem z Rady Miasta Poznania, Tomaszem Gorzkowskim z Urzędu Miasta Ryki, Edwardem Pietrzykiem - zastępcą burmistrza Chojnic, Krzysztofem Sadowskim z biura Prezydenta Głogowa, pracownikami biur Rady Miejskiej w Bydgoszczy, burmistrzów Myślenic, Dobczyc.
Przekonuje o tym również nadesłana korespondencja:
W kontekście przedstawionych dokumentów, wypada wspomnieć także o projekcie zmiany nazwy warszawskiego Placu Defilad, o którym poinformował mnie jeden z radnych. 6 grudnia ub.r. pismo w tej sprawie przesłałem do Przewodniczącej Rady Miasta st. Warszawy. O sprawie informowały media, m. in.: TVN Warszawa oraz Gazeta.pl . Oto fragment listu: „Nazwanie placu, przy którym w minionym okresie odbywały się pierwszomajowe pochody i przy którym ustawiano trybunę dla najwyższych dygnitarzy PZPR, imieniem zamordowanego przed 60. laty żołnierza Niepodległej, byłoby ze strony władz Warszawy niezwykłym symbolicznym hołdem wobec wszystkich ofiar komunizmu. Z uwagi na usytuowanie placu w samym sercu stolicy, przybliżałoby ono również postać ś.p.Witolda Pileckiego mieszkańcom, jak i licznym odwiedzającym Warszawę. Jako miłośnik muzyki Fryderyka Chopina zdaję sobie sprawę, że od ponad 150. lat jest ona najlepszym „ambasadorem” polskości. Warto jednak zauważyć, że o ile jej autor - największy z polskich kompozytorów - jest postacią powszechnie na świecie znaną, o tyle największy z Bohaterów Zmagań z Totalitaryzmem został niemal wyrugowany także z pamięci swoich rodaków. Ufam, że Pani Przewodnicząca Miasta Stołecznego Warszawy zgodzi się ze mną, że ów stan rzeczy nakłada na nas – współczesnych Polaków – szczególne zobowiązanie.”
VII
Uczestnikom akcji „Przypomnijmy o Rotmistrzu”, winien jestem wyjaśnienie pewnej drażliwej kwestii. Pytano mnie mianowicie, o stosunek do instytucji, które w ciągu 2008 r., również podjęły się upamiętniania postaci i świadectwa Witolda Pileckiego. 6 stycznia 2008 r. w tekście pt. „Volunteer for Auschwitz”, pisałem, że jakkolwiek najwięcej zależy od inicjatyw oddolnych, zwykłych ludzi, to „ Przywrócenie pamięci o dokonaniach Witolda Pileckiego powinno być także troską oficjalnych instytucji.” . Dlatego też w ciągu całego roku 2008 zabiegałem nie tylko o moralne wsparcie (jakiego już wiosną ub.r. udzielił nam Biskup Polowy Wojska Polskiego oraz Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego), ale także o konkretne formy współpracy. Wydawało mi się bowiem – i gotów jestem nadal bronić tego poglądu – że w takich sprawach, jak przywracanie pamięci o bohaterach nie ma i nie powinno być miejsca ani na niezdrową rywalizację, ani na zawiść, ani partyjniactwo. W trosce o dziedzictwo narodowe Polacy powinni współpracować. Dlatego też rozwój sytuacji w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy w niejednym mnie zaskoczył. Odpowiadając na liczne pytania, przedstawiam korespondencję z Instytutem Pamięci Narodowej, oraz propozycję, jaką złożyłem Dolnośląskiej Inicjatywie Historycznej.
W oczekiwaniu na odpowiedzi ze strony prezesów IPN oraz DIH, chciałbym odnieść się do szerszego tła przedstawionej korespondencji. Na wypadek, gdyby ktoś z czytelników wyobrażał sobie, że mój stosunek do IPN jest inny od rzeczywistego, pragnę oświadczyć, że od samego początku uznawałem tę instytucję za jeden z tych naprawdę nielicznych urzędów, z działalności których odrodzona Rzeczpospolita może być dumna. Moje poparcie dla inicjatyw IPN nie ograniczało się do wchodzenia w rolę obrońcy w prywatnych rozmowach, w których często stykałem się powtarzaniem niesprawiedliwych wobec IPN zarzutów. Nie ograniczało się ono także do propagowania wciąż tak mało popularnego „Biuletynu IPN”. Nie ograniczało się do składania podpisów pod listami otwartymi (zob. np. apel w obronie historyków IPN i „Arcanów” z 8.VI.2006.). Na swą skromną miarę, już przed kilkoma laty, starałem się propagować działalność edukacyjną IPN (zob. np. publikacje w „Gazecie. Dzienniku Polonii w Kanadzie”: „Twarz krakowskiej bezpieki”, „Fundamentem demokracji jest pamięć”) a także inicjować dyskusje wokół ważnych rocznic, wydarzeń i postaci (zob.np. Wiadomości24.pl „65 lat temu powstała Armia Krajowa”, "Sieg heil pod Krzyżem Katyńskim - finał w sądzie", Prawica.net: „Lebensborn XXI wieku”, "Kościół potrzebuje autorytetu i powrotu do korzeni".
Żeby kwestię dopowiedzieć do końca: niejednokrotnie wyrażałem poparcie dla lustracji i jestem zwolennikiem pełnego otwarcia archiwów komunistycznych służb specjalnych.
VIII
Nadszedł również czas, aby podać do publicznej wiadomości korespondencję z najważniejszymi urzędnikami w państwie. Tym, którzy nie zapoznali się z materiałami, jakie publikowałem pod tym adresem w ciągu ostatniego roku, wyjaśniam, że niemal od początku akcji „Przypomnijmy o Rotmistrzu” starałem się o wsparcie w bardzo konkretnych sprawach. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego (a także m. in. jego doradcę – prof. Ryszarda Legutkę), premiera Donalda Tuska, Marszałków Sejmu i Senatu, Ministra Obrony Narodowej etc., chciałem nie tyle naszym przypominaniem o Rotmistrzu zainteresować (cokolwiek to może znaczyć), ile prosić o pomoc w takich sprawach, jak:
- upowszechnienie „Raportu Witolda” w polskiej szkole i w Wojsku Polskim
- ustanowienie w Unii Europejskiej święta Bohaterów Zmagań z Totalitaryzmem.
Trudno przecież zakładać, że zwierzchnik polskich sił zbrojnych, a także premier polskiego rządu nie dysponują żadnymi możliwościami realnego wsparcia w wymienionych dziedzinach. Trudno przypuszczać, że możliwościami w tej mierze nie dysponuje szef MON. Wiosną ub. r., przekonawszy się, iż wysocy rangą oficerowie polskiej armii nie znają nawet nazwiska Bohatera z Auschwitz, prosiłem Ministra Obrony Narodowej o zgodę na to, aby na jednej z oficjalnych stron internetowych Wojska Polskiego zamieszczono moje zaproszenie do akcji „Przypomnijmy o Rotmistrzu”. Pomimo nawiązania kontaktu (odbyłem w tej w sprawie także długą konferencję telefoniczną), moje prośby nie spotkały się ze zrozumieniem. Zamiast tego minister Klich przysłał mi pismo takiej oto treści:
Natomiast list do Prezesa Rady Ministrów wysłany pocztą poleconą 21.III.2008 r. nie doczekał się choćby zdawkowej odpowiedzi.
Tymczasem po długich miesiącach oczekiwań otrzymałem zdumiewającej treści pismo z Kancelarii Prezydenta RP:
Odpowiedź ministra Łopińskiego zaskakuje z kilku powodów. Nie tylko dlatego, że – wbrew deklaracji autora – nie załączono do niego przesłania Prezydenta RP do uczestników uroczystości w Wieluniu. List Szefa Gabinetu Prezydenta RP zaskakuje ze względów zasadniczych. Każdy, kto choć trochę interesował się sprawą rtm.Witolda Pileckiego, doskonale zdaje sobie sprawę, że wśród polskich polityków to Lech Kaczyński jest tym, który zrobił najwięcej dla uhonorowania zgładzonego przed 60 laty Żołnierza Niepodległej. Można się przeto zastanawiać, jaki sens – w kontekście moich, bardzo konkretnych przecież próśb – ma wymienianie w skierowanym do mnie piśmie powszechnie znanych zasług Pana Prezydenta, a jednocześnie pominięcie milczeniem kwestii, z którymi się do Prezydenta zwracałem.
IX
Przyjmijmy zatem do wiadomości nagie fakty. Zarówno Prezes Rady Ministrów, jak i Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej – politycy zdolni do porozumienia ponad podziałami, czego dowodem łączące obu przekonanie o konieczności podpisania przez Polskę nieważnego w świetle prawa Traktatu lizbońskiego – nie chcą przyczynić się do upowszechnienia „Raportu Witolda”. Nie zamierzają również przyczynić się do ustanowienia unijnego święta obchodzonego 25 maja na cześć Bohaterów Zmagań z Totalitaryzmem. W takim stanie rzeczy, w dniu 11 grudnia 2008 r. zwróciłem się o pomoc do Prezydenta i Premiera Republiki Czeskiej.
Być może Vaclav Klaus i Mirek Topolanek – najwyżsi urzędnicy państwa, które obecnie przewodniczy Unii Europejskiej - wykażą więcej zrozumienia dla naszej inicjatywy.
X
Na podsumowania jeszcze za wcześnie. Wiele projektów zostało zaledwie zainicjowanych, wiele z pewnością będzie miało dalszy ciąg. Akcja społeczna „Przypomnijmy o Rotmistrzu” trwa nadal. Bez względu na to, jak wielką wrogość budzi u tych, którzy nie szczędzą wysiłków, aby zapisane w epilogu „Raportu Witolda” słowa Rotmistrza również dziś nie straciły na aktualności:
„Nie to jest ważne, co napisałem dotychczas na tych kilkudziesięciu stronach, szczególnie dla tych, co będą je czytać li tylko jako sensację, lecz tutaj chciałbym pisać tak wielkimi literami, jakich nie ma, niestety, w maszynowym piśmie, żeby te wszystkie głowy, co pod pięknym przedziałkiem mają wewnątrz przysłowiową wodę i matkom chyba tylko mogą dziękować za dobrze sklepione czaszki, że owa woda im z głów nie wycieka - niech się trochę zastanowią głębiej nad własnym życiem, niech się rozejrzą po ludziach i zaczną walkę od siebie, ze zwykłym fałszem, zakłamaniem, interesem podtasowanym sprytnie pod idee, prawdę, a nawet wielką sprawę.”
sobota, 24 stycznia 2009
Przypomnijmy o Rotmistrzu - to nasz obowiązek
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Witam!
Panie Michale, jestem pod wrażeniem, odwalił Pan kawał bardzo dobrej roboty!
Serdecznie pozdrawiam.
Z zapartym tchem.. a jednak wciąż głową w mur. Jestem z Tobą!
Prześlij komentarz